Najpierw muszę się przyznać, że film widziałam już bardzo dawno temu (obie wersje), ale do książki jakoś nie mogłam się zabrać. Cały czas to odkładałam, wybierałam inne tytuły. Ale stwierdziłam, że koniec tego, czas najwyższy się za to zabrać.
I...hmmm. Nie zrobiła na mnie ta książka jakiegoś większego wrażenia, trochę rozczarowała. Bohaterzy wydali mi się jacyś nijacy, a samo tempo zwaliło mnie z nóg. Strasznie mi się ciągnęło wszystko i nie mogłam się doczekać, aż zacznie się coś dziać! Historia naprawdę piękna, bo sama fabuła mi się bardzo spodobała, ale sposób jej przedstawienia już nie do końca. Jak dla mnie coś zaczęło się dziać tak mniej więcej w połowie.
Fabułę zna chyba każdy, ale tak dla przypomnienia w bardzo wielkim skrócie:
Elizabeth jest jedną z pięciu córek państwa Bennet, którzy bardzo chcieliby, aby ich córki znalazły szczęście i dostatek w małżeństwie, ponieważ sami nie mogą im tego zapewnić. W pewnym momencie na scenie pojawia się pan Bingley, któremu towarzyszy jego najlepszy przyjaciel - pan Darcy. Pan Bingley od razu zwraca uwagę na starszą siostrę Elizabeth, Jane. Z kolei sama Elizabeth od początku czuje niewypowiedzianą niechęć do pana Darcy'ego. Nie podoba się jej jego zachowanie, jego duma i pycha. W końcu dowiaduje się o nim bardzo nieprzychylnych rzeczy, łącznie ze zniechęceniem pana Bingleya do zawarcia małżeństwa z jej siostrą. Jednak czas mija, uczucie złości i nienawiści zmienia się powoli w miłość. I wszystko kończy się happy endem.
Tak jak mówiłam - to jest skrót.
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób "Duma i uprzedzenie" jest czymś cudownym, bez wad. Zdecydowanie nie należę do tych osób, niestety. Może kiedyś, po powtórnym przeczytaniu, spojrzę na to zupełnie inaczej i zmienią się moje odczucia. Bo na pewno wrócę do tej książki. Mam nadzieję, że będzie lepiej:)
Z Jane Austen jednak nie skończyłam. W kolejce jest "Rozważna i romantyczna" oraz "Emma". Może z tym będzie choć trochę lepiej?:)
;*
Całkiem niedawno oglądałam wersje filmową z 2005r, która bardzo mi się podobała :) Książki nie czytałam, ale może kiedyś... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZawsze warto przeczytać książkę, na której podstawie powstał film, choćby dla porównania:) U mnie najczęściej książka jest lepsza, ale zdarzają się wyjątki;)
UsuńA to chyba był taki jeden z nielicznych wyjątków, bo z reguły staram się przeczytać książkę, a później film... No i nie znam zbyt wielu adaptacji filmowych, które znacząco przerosłyby dobrą książką :)
UsuńBo to są tylko wyjątki właśnie;)
UsuńJa już chyba tak mam z klasykami, że zwykle czuję niedosyt, po tym, jak się nasłucham, że WOW, że trzeba koniecznie przeczytać. Z "Dumą i uprzedzeniem" miałam tak samo. Żaden klasyk mnie nie porwał tak, żebym też powiedziała wow.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że poczułam ogromną ulgę. Prawdę mówiąc obawiałam się trochę tego wpisu, liczyłam się z tym, że zostanę skrytykowana za to, że nie potrafię docenić klasyki. A tu przecież nie o niedocenianie chodzi, tylko o osobiste uczucia i wrażenia. Na szczęście nie jestem jedyna;)
UsuńChyba jestem jakaś dziwna, bo ani książki ani filmu nie oglądałam...
OdpowiedzUsuńNie jesteś dziwna! Nawet tak nie myśl! Na wszystko przyjdzie pora:)
Usuńoglądałam film i teraz koniecznie muszę przeczytać książkę, zobaczymy co okaże się lepsze :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie napisz później o swoich wrażeniach!:)
UsuńKsiążkę próbowałam czytać, lecz z miernym skutkiem. Ja po prostu nie odnajduje się w klasyce. Ale oglądałam za to ekranizacje, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy tak samo;)
Usuń