Źródło zdjęcia |
Trudno powiedzieć w jakim stopniu naszym życiem
rządzi przypadek. Sami często zadajemy sobie pytanie: co by było, gdyby…? I nie
jesteśmy w stanie przewidzieć, co tak właściwie by się wydarzyło, gdyby na
przykład została podjęta inna decyzja. Możemy tylko przypuszczać. A co by się
stało, gdyby Weronice udało się znaleźć pracę w kraju i nie musiałaby wyjeżdżać
do Włoch? Gdyby jej ojciec nie zginął tragicznie? Co by było, gdyby Aleksa nie
wybrała się na staż do Rzymu, Cristina nie piła kawy w tej konkretnej kawiarni,
a Marita zginęła w wypadku, w czasie którego zmarli jej rodzice? Tego nie
wiemy, możemy tylko snuć przypuszczenia.
Na okładce możemy znaleźć informację, że Złudzenia opowiadają o losach trzech
kobiet, jednak moim zdaniem nie można pominąć tutaj czwartej, która odegrała
kluczową rolę w niektórych wydarzeniach. Tym właśnie sposobem poznajemy
Weronikę, Aleksę, Cristinę i Maritę. W momencie rozpoczęcia książki przebywają
na terenie Rzymu, ale wszystkie mają polskie korzenie. Weronika znalazła się w
obcym kraju z prostego powodu. Kilka miesięcy wcześniej jej ojciec, żywiciel
rodziny, zmarł w tragicznych okolicznościach. Jej mama popadła w depresję i nie
była w stanie zająć się utrzymaniem rodziny, dlatego Weronika postanowiła wziąć
sprawy w swoje ręce i podbudować finansowo rodzinę. Miała szczęście. Dzięki
koleżance dostała pracę w rzymskiej kawiarence na czas wakacji. Aleksa będąca
na czwartym roku dziennikarstwa przebywała w Rzymie w związku z
kilkutygodniowym stażem, który odbywała w redakcji Viaggio. Po zakończeniu
stażu miała wracać do Polski, ale jak na razie całą sobą chłonęła to, co miało
jej do zaoferowania Wieczne Miasto – atmosferę, rytm życia, pyszne jedzenie.
Cristina z kolei była na czwartym roku prawa na jednej z włoskich uczelni. Od
zawsze mieszkała w Rzymie, ale jej rodzice byli Polakami i wszelkie tradycje
oraz jeżyk nie były jej obce. Marita z kolei była kobietą związaną z szefem
mafii. Wiedziała tylko tyle, że po tym, jak jej rodzice zginęli w wypadku
Karlos przygarnął ją, zajął się nią jak tylko mógł, a potem zakochał w niej bez
pamięci. Kobieta miała wygodne życie, ale jednocześnie żyła jak w klatce – wszędzie
chodziła z ochroniarzem, część domu, którą zajmowała była wyposażona w kamery
śledzące każdy jej ruch. Cały czas musiała uważać na to, co robi i mówi, aby
zapewnić sobie bezpieczeństwo. W kawiarni prowadzonej (powiedzmy) przez Karlosa
uchodziła za osobę zimną i bez uczuć. Ale wcale taka nie była.
Wydaje się, że są to cztery zupełnie osobne
historie. Jednak z każdą przeczytaną stroną okazuje się, że losy tych czterech
kobiet są ze sobie nierozerwalnie związane. Na początku nie są tego świadome,
ale tak naprawdę są w stanie pomóc sobie nawzajem, co nie jest bez znaczenia.
kiedy jedna z nich trafiła do kawiarni prowadzonej przez mafię, która trudni
się także handlem kobietami. W pewnym momencie najistotniejsza część sprawy
staje się dla nich jasna i robią wszystko, aby znowu były bezpieczne i
szczęśliwie wróciły do swoich trybów życia, które tak naprawdę zostały
wywrócone do góry nogami.
Trudno mi było jednoznacznie określić, kto jest w
tej książce główna bohaterką. Stwierdzam jednak, że jest ich cztery i zdania
nie zmienię. Każda z nich jest inna, ma inny charakter, sposób bycia i
prezencję (chociaż z tym, to już nie do końca tak jest), ale jednocześnie są do
siebie niesamowicie podobne. Nie poddają się łatwo, chcą coś osiągnąć, nie
myślą tylko o sobie, znają swoje obowiązki i są odpowiedzialne. Wiedzą, ile
warte jest ich życie i chcą je chronić. Czy któraś z nich wydała mi się
szczególnie bliska? Chyba Marita. Nie ze swojej winy żyła w największym
zakłamaniu, mimo bogactwa miała chyba trudniej niż reszta dziewczyn i doskonale
zdawała sobie z tego sprawę. Należała do Karlosa, ale w tym związku, to on
kochał. Marita tylko egzystowała i w zasadzie nie czekała na nic, bo nawet nie
wiedziała czy ma na co czekać. Okazało się, że owszem. Nie mogła się nawet spodziewać
tego, jak mogło wyglądać jej życie, gdyby wszystko potoczyło się inaczej, gdyby
Karlos nie wziął jej pod swoją opiekę. Jej życie było złudzeniem, które nareszcie
zaczęło przybierać realne kształty.
Złudzenia
poruszają trudny temat. Handel kobietami nie jest czymś, co należy do
przeszłości, to dzieje się nadal i Alicja Flis pokazała, w jakiej sytuacji może
znaleźć się dziewczyna czy też kobieta, która zostanie wywieziona z kraju. Pod
tym względem książka bardzo przypadła mi do gustu, pozostałe wątki także nie
były mi obojętne. Pozornie całkowicie osobne wątki połączyły się w całość,
jasną i klarowną. Jest jednak coś, co przeszkadzało mi w lekturze. Sposób przytaczania przemyśleń bohaterów (akurat ten nie jest moim ulubionym) oraz nadużycia w stosowaniu interpunkcji nie pomagały mi we właściwym odbiorze książki. Jestem też świadoma tego, że ja sama nie do końca właściwie stosuję znaki interpunkcyjne, jednak poważniejsze błędy jestem w stanie wychwycić*.
Książka zasługuje na uwagę, a po dopracowaniu
wyżej wymienionych błędów nie miałabym jej nic do zarzucenia. Każdy może
znaleźć w niej coś dla siebie, więc można ją określić jako uniwersalną. Autorka
ma na swoim koncie tomik poetycki. Złudzenia,
to pierwsza jej powieść. Mam przeczucie, że z każdą następną będzie tylko
lepiej.
Recenzja została napisana w ramach współpracy z Redakcją Essentia
* - zmiany zostały wprowadzone po konsultacji z autorką książki.
Widzę, że książka porusza bardzo trudny temat. Dobrze, że takie publikacje powstają.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Mam nadzieję, że następne książki autorki również będą dotyczyły tego rodzaju problemów, żeby przybliżyć je czytelnikom.
UsuńCzasem trzeba się namęczyć, by z gąszczu błędów wyłowić właściwą treść ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%:)
UsuńHandel kobietami, to niezwykle trudny i przerażający temat, dlatego myślę, żeby przymknąć oko na wspomniane przez Ciebie błędy stylistyczne i interpunkcyjne, i dać szansę poznania tej książce.
OdpowiedzUsuńFabuła nie została przez nie przyćmiona, ale po prostu je widać:)
UsuńO niee, mówię "nie" każdej książce, w której interpunkcja i stylistyka nie jest dopracowana. Już raz musiałam czytać taką książkę i okropnie się przy niej męczyłam.
OdpowiedzUsuńNie było łatwo:)
UsuńPrzeczytałam z uwagą wszystkie komentarze i stwierdzam, że dopuszczalne są wszystkie uwagi, nawet te krytyczne. Ja osobiście uważam, ze książka jest świetna. Jak widać, pisarka dopiero zaczyna swoją historie z książką. Dajmy jej szanse, bo warto. Książki się czyta lekko, z ciekawością. Polecam nową książkę autorki "Wenecka mgła". Jestem przekonana, że będzie się podobała :)
OdpowiedzUsuń