Źródło zdjęcia |
Emma przeżyła piekło. W chwili obecnej ma je za sobą, przynajmniej częściowo. Jednak nie oznacza to, że może rozpocząć spokojne życie. Nie chce pamiętać tego, co było, ale koszmary nie pozwalają jej zapomnieć. Wręcz przeciwnie - sprawiają wrażenie, że chcą zrobić wszystko, aby Emma wypełniła w końcu luki w pamięci, które powstały po okropnej nocy w domu Carol. Odniesione urazy również jej nie pomagają. Chyba już na zawsze na jej skórze pozostaną blizny, a jej kostka będzie przypominała o sobie ostrym bólem w chwili nieuważnego stąpnięcia. Jednak to nie są jedyne zmartwienia Emmy. Mogłoby się wydawać, że teraz nic gorszego nie może jej spotkać.
Jest dobrze, a nawet jeśli nie, to na pewno w jakimś stopniu lepiej. W końcu minęło już pół roku! W szkole przelała się pierwsza fala plotek, uczniowie zajęli się nowymi "fantastycznymi" sprawami. Emma może odetchnąć z ulgą i wrócić do codziennych zajęć. Ma przy sobie bliskie jej osoby. Evan, Sara, a także rodzice jej najlepszej przyjaciółki wspierają ją w każdym momencie, zawsze może na nich liczyć. Nawet wtedy, gdy podejmuje decyzję przeprowadzki do matki. Emma chce nadrobić stracone lata, kiedy musiała mieszkać u wujostwa. Wie, że niedługo wyjedzie na studia i nie będą miały zbyt wielu okazji spędzenia razem czasu.
Dziewczyna widzi, że Rachel stara się podejść do sprawy poważnie. Docenia starania matki, jednak nic nie może poradzić na to, że jest jaka jest i nie do końca potrafi odnaleźć się w nowym domu, w nowej sytuacji. Mimo tego jakoś razem funkcjonują. Stopniowo się poznają, ale czy na zasadzie relacji matka-córka? Raczej określiłabym je jako relacje kumpelek, znajomych, ale nie nie rodzica i dziecka. Początkowo jest znośnie, nawet pomimo kilku zgrzytów. Problem pojawia się, kiedy te częstotliwość tych zgrzytów, niepożądanych zachowań oraz sytuacji staje się wyższa od tej standardowej. Rachel coraz częściej zagląda do kieliszka z winem, staje się on jej nieodłącznym elementem. Zapewnia, że zna swoje granice, że nie chce stoczyć się tak, jak miało to miejsce kilka lat temu ze znanymi wszystkim skutkami. Emma chce jej pomóc. Doskonale widzi, że matka nie może sobie poradzić z przeszłością, a pomoc widzi w alkoholu. Na dodatek dziewczyna chce ten ciężar udźwignąć sama. Nie dzieli się swoimi problemami z przyjaciółmi, ma przed nimi coraz więcej sekretów. Jedyną osobą, która zdaje sobie sprawę z zaistniałej sytuacji jest Jonathan, partner matki.
Emma i Jonathan znaleźli wspólny język podczas wielu bezsennych nocy, spowodowanych koszmarami. Każde z nich przeżywa je z innego powodu. Być może właśnie to pozwoliło im na zrozumienie drugiej osoby, na które nie do końca mogą liczyć od kogoś, kto jest tylko biernym obserwatorem, a nie uczestnikiem nieustannie powracającego sennego koszmaru. Ich relacje stają się coraz bliższe, szczególnie z punktu widzenia Jonathana. Emma ma zupełnie inny pogląd na ich rozmowy. Czy uda się jej wyjaśnić wszystkim wokół, jaki charakter tak naprawdę ma ich znajomość?
Oddychając z trudem jest drugą częścią serii Oddechy. Recenzję pierwszego tomu, Powodu by oddychać, możecie znaleźć TUTAJ. Ci, którzy już ją czytali doskonale wiedzą, że pierwsza książka Rebecci Donovan zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Porwała mnie całą swoją historią, bardzo długo nie mogłam o niej zapomnieć. Obawiałam się, że drugi tom to straci, że będę rozczarowana naciągniętą historią, która po czasie straciła swój pęd i nie jest już taka sama. Na szczęście te obawy były bezpodstawne. Drugi tom okazał się tak samo dobry jak wcześniejszy, momentami nawet lepszy.
Tym razem poruszone problemy miały odrobinę inny charakter. W Powodzie by oddychać poznaliśmy Emmę mieszkającą u swojej rodziny, która znęcała się nad nią w sposób psychiczny i fizyczny. Nie można tego inaczej nazwać. Pół roku później spotykamy tę samą dziewczynę, po naprawdę wielu przejściach, ale z nadzieją, że będzie lepiej. Pojawiają się jednak problemy z matką. Są one związane nie tylko z uzależnieniem od alkoholu, ale także od drugiego człowieka. Związane z analizą każdego jego ruchu oraz słowa. Rachel nie może żyć bez Jonathana, on jest dla niej wszystkim. Nie zauważa, że jej zachowanie związane z chęcią utopienia problemów z przeszłością w alkoholu sprawiają, że mężczyzna odsuwa się, stopniowo ma dość, szuka oparcia w Emmie.
Czytając książkę zupełnie się w niej zatraciłam. Żałowałam każdej chwili, której nie mogłam spędzić na kontakcie z nią. Byłam zła, że muszę iść do pracy czy na zakupy. Przeżywałam każdy moment z życia Emmy, jakbym była tuż obok niej. Czasami moja irytacja osiągała poziom zenitu, ponieważ nie mogłam znieść niektórych sytuacji, Nie zmienia to jednak faktu, że chciałam więcej. I nadal chcę więcej. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom. Mam nadzieję, że autorka mnie nie zawiedzie, Czuję jednak, że nie powinnam się o to martwić:)
Jestem właśnie w trakcie czytania! ŚWIETNA!!!
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja się nią zachwycam;)
UsuńWszyscy się zachwycają, a ja przekonana nie jestem :)
OdpowiedzUsuńJednak zawsze to jest kwestia indywidualnego gustu:)
UsuńPierwsza część wbiła mnie w fotel. Mam nadzieję że i druga wywoła we mnie tak wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że tak będzie:)
UsuńMam w planach 1 tom - jestem pewna, że mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam:)
Usuń