Źródło zdjęcia |
W myślach Joanny Bator zostały wyryte słowa: "znikła bez śladu". Stwierdzenie do powraca do niej nieustannie. Przeglądając różnego rodzaju historie dotyczące zaginięcia kobiet zwraca uwagę na jedną z nich, która dotyczy Sandry Valentine. Osoba ta zaginęła na Sri Lance, do tej pory nie odnaleziono jej ani żywej, ani martwej. Natrafiono na poszlaki, plotki, ślady, ale to nic, co mogłoby odnieść jakiś realny skutek. Joanna Bator postanawia spróbować własnych sił w poszukiwaniach i w tym celu udaje się na Sri Lankę. Mimo wielu odbytych już podróży nie do końca wie, czego może spodziewać się po tej wyspie. Nie wie, czy jej wyprawa ma sens, ale chce zrobić wszystko, aby się o tym przekonać.
Sri Lanka, czyli Wyspa Łza, okazuje się miejscem pełnym kontrastów, ruchu, wyrazistych smaków oraz niewyraźnych słów. Towarzyszmy autorce podczas jej podróży, stawiania kolejnych kroków w tamtejszej społeczności i starań, które podejmuje, aby odnaleźć zaginioną w 1989 roku Sandrę Valentine. Szuka i odnajduje poszlaki, plotki oraz ślady, które do tej pory były już znane. Nie zraża jej to. Chce sama doświadczyć wagi tych informacji i ocenić ich wartość. Podąża śladami zaginionej kobiety zastanawiając się, co Sandra czuła, gdy dotarła do danego miejsca, nad czym myślała, jakie decyzje podjęła. Joanna Bator konstruuje przypuszczenia, co tak naprawdę zdarzyło się lata temu na wyspie w kształcie łzy.
Przemierzając razem z nią wyspę jesteśmy świadkami tworzenia. W czarnym notatniku zapisywane są oderwane myśli, sytuacje, przemyślenia, które są fundamentem powieści. Dowiadujemy się, w jaki sposób powstała książka. Możliwość uczestniczenia w tym procesie jest niesamowitym doświadczeniem, dzięki któremu możemy śledzić kierunki, w jakich podążały myśli pani Joanny. Nie dotyczyły one tylko i wyłącznie jej pobytu na Sri Lance i kwestii zaginięcia Sandry Valentine. Odbywały podróż w przeszłość, do różnego rodzaju wspomnień i przeżyć. Krążyły między rzeczywistością a fikcją, zacierając pomiędzy nimi wyraźną granicę.
Oprócz samego czytania możemy tę książkę także oglądać. Adam Golec, który towarzyszył autorce podczas tej podróży wykonywał fotografie, których ja sama nie potrafię opisać. Jedne dotyczą szczegółów otoczenia, tak jak cień na ścianie czy muszla. Inne skupiają się na postaciach ludzkich, a jeszcze inne pokazują otoczenie, w jakim mieli okazję przebywać. Te zdjęcia są dopełnieniem książki. Uważam, że bez nich brakowałoby jakiegoś elementu, czytelnik czułby niedosyt. Fotografie przenoszą go do tego egzotycznego świata. Pozwalają, abyśmy mieli jakąś podstawę do wyobrażania sobie prawdziwego wyglądu Sri Lanki. Zdecydowana większość fotografii jest utrzymana w tonacji czarno-białej. Nie wiem, jakie macie odczucia do tego rodzaju zdjęć, ale ja uważam, że właśnie takie uwidaczniają w wyraźny sposób głębie danego elementu, postaci, widoku. Każde ze zdjęć pochłaniało moją uwagę na jakiś czas, nie mogłam przejść obok nich obojętnie.
Wyspa Łza nie należy do książek łatwych. Wymaga od nas swego rodzaju nastawienia i wyrozumiałości. To nie jest powieść obyczajowa czy też kryminał, który zawiedzie nas do jednoznacznego zakończenia. Dla mnie jest to powieść pełna przemyśleń i osobowości autorki. Joanna Bator zaprasza nas do swojego świata, przybliża swój tok myślenia dotyczący danej sytuacji. To nie jest tylko książka. To jest aż książka, którą powinien poznać ktoś, kto docenia starania innych ludzi, chce wiedzieć, co skrywają ich myśli, chce poznać powody takich, a nie innych zachowań.
Oprócz samego czytania możemy tę książkę także oglądać. Adam Golec, który towarzyszył autorce podczas tej podróży wykonywał fotografie, których ja sama nie potrafię opisać. Jedne dotyczą szczegółów otoczenia, tak jak cień na ścianie czy muszla. Inne skupiają się na postaciach ludzkich, a jeszcze inne pokazują otoczenie, w jakim mieli okazję przebywać. Te zdjęcia są dopełnieniem książki. Uważam, że bez nich brakowałoby jakiegoś elementu, czytelnik czułby niedosyt. Fotografie przenoszą go do tego egzotycznego świata. Pozwalają, abyśmy mieli jakąś podstawę do wyobrażania sobie prawdziwego wyglądu Sri Lanki. Zdecydowana większość fotografii jest utrzymana w tonacji czarno-białej. Nie wiem, jakie macie odczucia do tego rodzaju zdjęć, ale ja uważam, że właśnie takie uwidaczniają w wyraźny sposób głębie danego elementu, postaci, widoku. Każde ze zdjęć pochłaniało moją uwagę na jakiś czas, nie mogłam przejść obok nich obojętnie.
Wyspa Łza nie należy do książek łatwych. Wymaga od nas swego rodzaju nastawienia i wyrozumiałości. To nie jest powieść obyczajowa czy też kryminał, który zawiedzie nas do jednoznacznego zakończenia. Dla mnie jest to powieść pełna przemyśleń i osobowości autorki. Joanna Bator zaprasza nas do swojego świata, przybliża swój tok myślenia dotyczący danej sytuacji. To nie jest tylko książka. To jest aż książka, którą powinien poznać ktoś, kto docenia starania innych ludzi, chce wiedzieć, co skrywają ich myśli, chce poznać powody takich, a nie innych zachowań.
Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi Sztukater.pl
Ja czytałam "Ciemno, prawie noc", nie podobało mi się za bardzo i mam dużo uwag, ale dobrze mi się czytało. Książka bardzo klimatyczna.
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę po tą :)
W razie czego wiesz, gdzie szukać;)
UsuńOd pewnego czasu ta książka za mną chodzi. I bardzo chcę ją przeczytać, chociaż zdaję sobie sprawę, że do lekkich nie należy.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest lekka, trzeba się na niej skupić, nie mieć głowy zaprzątniętej innymi myślami.
UsuńBardzo podoba mi się okładka tej książki. Ma w sobie taki niepowtarzalny nastrój grozy. Fabuła również wzbudziła moje zainteresowanie, dlatego będę mieć tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńOkładka robi wrażenie, tak jak wszystkie fotografie zamieszczone w książce:)
UsuńNietuzinkowa pozycja literacka;) Właśnie dzisiaj skończyłam czytać.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa Twojej recenzji:)
Usuń