Źródło zdjęcia |
Często stwierdzamy, że jest jak jest, mogłoby być gorzej, więc po co coś zmieniać. Powinniśmy jednak wziąć też pod uwagę to, że mogłoby być także lepiej. O wiele lepiej. Wyrzucamy jednak te myśli szybko z głowy. Boimy się ryzyka, które musielibyśmy podjąć, aby coś uległo zmianie. Magda także nie brała tego nawet pod uwagę. Żyło się jej bardzo dobrze w małym mieszkaniu razem z psią Luizą oraz z przyjaciółką i jej rodziną w bloku obok. Nie chciała niczego zmieniać, miała pracę, ustabilizowane życie, przyjaciół, na których zawsze mogła liczyć. Cóż więcej potrzeba jej do szczęścia?
Jeden wieczór, jeden spacer, jedno spotkanie i wszystko potrafi się zmienić. Poglądy Magdy zaczynają stopniowo ulegać zmianie, gdy podczas jednego ze spacerów poznała innego miłośnika psów, Bena. Krótka rozmowa, podzielenie się chlebem sprawiły, że zawarta znajomość nabiera pewnego znaczenia. Magda nigdy nie wie, kiedy Benedykt będzie miał dla niej czas i pojawi się w parku czy też w drzwiach jej mieszkania. Ich spotkania mają przez to odrobinę inny charakter od tego, który jest Magdzie znany. Są niespodziewane z domieszką tajemnicy i zaskoczenia, z nadzieją na niespodziankę. I w zasadzie wszystko byłoby jak najbardziej w porządku, miłość by kwitła, gdyby nie dwóch mężczyzn, którzy nie ukrywają swoich zamiarów wobec głównej bohaterki. Jednym z nich jest były mąż, który dla Magdy był tak naprawdę jednym wielkim rozczarowaniem. Natomiast drugim mężczyzną zabiegającym o jej względy jest mąż jej przyjaciółki, Andrzej, który jednocześnie jest kimś, kogo Magda wspomina z rozrzewnieniem i uśmiechem na twarzy. Pytanie brzmi, co z tej wybuchowej mieszanki może wyniknąć i jaki będzie tego finał.
W zasadzie jest to historia jakich wiele. Samotna kobieta, która spotyka na swojej drodze wielką miłość. Jest jednak pewien szczegół wyróżniający tę książkę. Atmosfera jaka w niej panuje sprawia, że z ogromną przyjemnością się po nią sięga i z jeszcze większą ciekawością chce się poznać losy bohaterki. Magda jest przy tym wszystkim tak realnie przedstawiona, że osobiście miałam wrażenie, iż jest osobą dobrze mi znaną, opowiadającą historię, która miała miejsce w jej życiu. Dodatkowo urzeka postawa bohaterki wobec Luizy, jej miłość do zwierząt. Jako że sama posiadam własnego osobistego czworonoga ta kwestia jest mi bardzo bliska i w pełni rozumiem fioła bohaterki na punkcie zwierzaka.
Jedyną rzeczą, która odrobinę mnie drażniła było częste używanie zdrobnień, ale jest to coś, co po pewnym czasie przestaje przeszkadzać. Trudno mi powiedzieć czy to przez fabułę samą w sobie, czy to przez sposób pisania, ale po przeczytaniu kilkunastu stron przestałam zwracać na nie uwagę. Powieść jest napisana niezwykle lekko i ciekawie. Dzięki temu można się przy niej zrelaksować i spędzić miło czas, a jednocześnie otrzymać dawkę emocji, ponieważ w książce ich nie brakuje.
Co czytelnik może znaleźć pod okładką? Historię, która może spotkać każdego człowieka będącego obok, a nawet nas samych. Niby nic wielkiego, ale tak naprawdę wiele. Dlaczego? Ponieważ tempo życia sprawia, że nie mamy czasu, aby zwrócić uwagę na takie historie, nawet jeśli pojawiają się w bliskim nam otoczeniu. Dzięki tego rodzaju powieściom to wszystko staje się nam bliższe i prawdziwsze. Możemy się zatrzymać choć na chwilę i przyjrzeć się temu. Taka okazja nie zdarza się zbyt często.
Za możliwość przeczytania Niespodzianki na 6 liter serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.pl
Lubię takie historie, więc z chęcią bym zajrzała do tej książki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłabyś zadowolona:)
UsuńPowiem Ci, że mnie też denerwują zdrobnienia w książkach, ale cóż poradzić :)
OdpowiedzUsuńRaczej tego nie przeskoczymy;)
UsuńJak już wiesz, mi książka także bardzo się podobała ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń