Źródło zdjęcia |
Monotonne życie potrafi doprowadzić do szału, a jeszcze dotkliwiej jest to odczuwalne, gdy ma się wrażenie, że nie można nic z tym zrobić. Codziennie te same czynności i świadomość, że trzeba będzie je powtórzyć jutro, pojutrze, za tydzień, miesiąc i rok. W przypadku Majki dochodzi do tego także odpowiedzialność za wszystko, bo na męża raczej nie ma co liczyć. Jacek już dwa lata temu postanowił zdobywać góry pieniędzy w Szwecji, a że spowodowało to wzrastający brak zainteresowania i uczuć w ich małżeństwie, to jest już tylko zbieg okoliczności.
Majka nie ma tak do końca czystego sumienia. Wakacyjna przygoda sprzed dwóch lat w okresie, gdy Jacek wyjeżdżał, cały czas kołacze się jej po głowie, ale jednocześnie kobieta wiele zawdzięcza sytuacji, która wtedy miała miejsce. Tylko dzięki temu, że namówiona przez przyjaciółkę wyjechała do Harszu, poznała Kubę i - trzeba to tak nazwać - uległa jego wdziękom, wróciła do pisania. Pomysły na fabułę same pojawiały się w głowie! Każdą wątpliwość mogła konsultować z Moniką, która jednocześnie została pierwszą recenzentką powieści. I wreszcie stało się, pozytywna odpowiedź od jednego z wydawnictw!
Majka musiała zadbać tylko o siebie. Przedłużająca się nieobecność męża zaczynała się jej coraz bardziej podobać, a sporadyczne rozmowy telefoniczne całkowicie wystarczać. Była coraz bardziej zadowolona. Jedynie gdzieś tam, z tyłu głowy, kołatała się jej myśl o Kubie. Ich spotkanie było dla niej impulsem do wprowadzenia pewnych zmian w swoim życiu. Jego nagłe zniknięcie nie dawało jej spokoju, ale co mogła na to poradzić?
Powieść Magdaleny Kołosowskiej była dla mnie jak zaczerpnięcie oddechu. Wbrew niektórym opisanym wydarzeniom całość napawa optymizmem i daje poczucie prawdziwej lekkości. Trawa bardziej zielona okazała się dla mnie idealną lekturą na ostatnie dni. Autorka zaserwowała nam powieść, która zawiera wszystkie elementy poprawiające samopoczucie czytelnika. Spędziłam z nią bardzo przyjemne chwile i zamierzam ją polecać każdemu.
Może się wydawać, że jest to bardzo przewidywalna książka i w pewnym sensie tak faktycznie jest, ale jednak nie do końca. Ogromnym zaskoczeniem był dla mnie charakter Majki oraz Moniki. Te dwie bohaterki w pewien sposób mnie zafascynowały ze względu na to, że twardo kierowały się swoimi poglądami i nie chciały odpuścić. Jednocześnie były szczere i wytrwałe w działaniu. Bardzo mi się to spodobało, że nie siedziały z założonymi rękami, ale dążyły do tego, żeby spełnić swoje marzenia, a przede wszystkim zajmować się tym, co naprawdę daje im radość i satysfakcję.
Do gustu przypadło mi także to, że historia była przedstawiana z perspektywy kilku osób. Pewne niedomówienia mogły zostać wyjaśnione, inne informacje powodowały dodatkowe zamieszanie, ale taki właśnie jest urok tej książki. Finał łatwo było przewidzieć, ale nie przeszkadzało mi to. Gdy dotarłam do ostatniej kropki zrobiło mi się wręcz dziwnie, że to już. Sama historia była po prostu sympatyczna w odbiorze, nie brakowało w niej humoru i właśnie takiej książki potrzebowałam.
Cieszę się, że miałam okazję poznać twórczość Magdaleny Kołosowskiej. Nie znam jej wcześniejszych książek, ale mam wrażenie, że muszę koniecznie nadrobić te braki. Nie wiem jakie one są, lepsze czy gorsze od tej, którą przeczytałam kilka dni temu, ale wiem, że Trawa bardziej zielona zasługuje na uwagę.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria
Mam w planach tę książkę, gdyż zbiera bardzo dobre recenzje.
OdpowiedzUsuńWcale mnie to nie dziwi, naprawdę na to zasługuje:)
Usuń