Źródło zdjęcia |
Wielu ludzi może swoje życie podzielić na części. Rozdzielane są one przez różnego rodzaju wydarzenia, a raczej rewolucje, które miały miejsce. Tak właśnie jest w przypadku Rachel. Jej życie uległo kompletnej zmianie i nie można powiedzieć, żeby kobieta była bez winy. Wręcz przeciwnie, jest świadoma tego, że popełniła wiele błędów i popełnia je nadal. Próbę wprowadzenia kolejnych zmian, które mogłyby oznaczać polepszenie jej stylu życia albo traktuje zupełnie niepoważnie i po krótkim czasie poddaje się, albo odkłada na później, bo przecież ma czas. Dla Rachel jest teraz coś o wiele ważniejszego, Małżeństwo, które widuje codziennie z okna pociągu. Kim oni są? Jak się nazywają? Czy ich wspólne życie jest lepsze od tego samotnego, które ona sama prowadzi?
Każdego dnia Rachel wsiada do pociągu, wybiera miejsce przy oknie i czeka. Najpierw na odjazd pociągu, a następnie na jego przejazd obok TEGO konkretnego domu. A raczej dwóch, jednak do tego nie chce się przyznać nawet sama przed sobą. TEN dom jest dla niej tajemnicą. Dwa razy dziennie obserwuje budynek i jego mieszkańców. Nadała nawet im nawet imiona. Wyobraziła sobie, że prowadzą oni idealne życie zakochanych w sobie ludzi. Spędzają razem czas i są szczęśliwi. Nic bardziej mylnego.
Pewnego dnia wszystko się zmienia. Kobieta znika i Rachel ma najgorsze przeczucia, które zdają się sprawdzać. Do tego dochodzą luki w jej własnej pamięci, co nie daje jej spokoju. Co Rachel robiła w ten sobotni wieczór? Dlaczego nic nie pamięta? Dlaczego ma wrażenie, że zrobiła coś, co ma związek ze zniknięciem obserwowanej przez nią kobiety? Rachel musi rozwiązać tę zagadkę i dowiedzieć się, jakie wydarzenia naprawdę miały miejsce, a także jakie znaczenie dla sprawy ma ona sama.
Cóż mogę napisać o Dziewczynie z pociągu. Nic dobrego, niestety. Zaciekawiona szumem otaczający ten tytuł byłam naprawdę zadowolona, kiedy koleżanka pożyczyła mi tę książkę, chociaż przestrzegała mnie, że ona sama nie jest nią zachwycona. Miała rację. Dziewczyna z pociągu bardzo mnie rozczarowała. Oczekiwałam naprawdę dobrego kryminału, ciekawej fabuły, a przede wszystkim tempa wydarzeń, które doprowadziłyby mnie do ostatniej kropki. Skończyłam tę książkę dzięki ostatnim śladom silnej woli, ponieważ stwierdziłam, że tylko po przeczytaniu całości będę mogła wyrazić swoją opinię. Udało się, choć nie bez trudności.
Co mnie tak raziło? Bohaterka. Rachel jest alkoholiczką, która wiecznie się nad sobą użala. Cierpi na zaniki pamięci, nie potrafi przestać pić, co doprowadziło ją do utraty pracy, ale udaje, że dalej pracuje i właśnie dlatego codziennie wsiada do pociągu, cały czas narzeka. Ta postać zupełnie mnie nie przekonała, a na dodatek została przedstawiona w tak bardzo flegmatyczny i, trzeba to dodać, żałosny sposób, że czasami aż nie chciało mi się czytać dalej. Rachel po prostu irytowała mnie swoim zachowaniem, brakiem jakiejkolwiek konsekwencji w tym, co robi. Inni bohaterowie także pozostawiają wiele do życzenia, więc braków w charakterze postaci nie ma czym nadrobić.
Kolejny element, czyli sama fabuła. Jak to często się zdarza mamy tutaj sytuację jasną. Pomysł całkiem niezły, ale realizacja już nie bardzo. Ta książka była dla mnie po prostu nudna. Oprócz irytacji związanej z Rachel, nie wzbudziła we mnie żadnych emocji. Naprawdę, dawno nie czytałam tak nużącej i usypiającej powieści. Niby coś się dzieje, niby pojawiają się coraz to nowe wątki, ale nie mają one w sobie tego "czegoś", co wzbudziłoby we mnie choć odrobinę zaciekawienia.
Nie wiem, skąd bierze się tyle pozytywnych opinii na temat Dziewczyny z pociągu. Wiem, że gusta są różne i tak dalej, ale w tym przypadku naprawdę mnie to dziwi. Długo zabierałam się za napisanie tej recenzji, ponieważ starałam się znaleźć choć jedną rzecz, która nie byłaby negatywna. Nie udało się, dlatego skupiłam się tylko na dwóch, wyżej opisanych, ponieważ gdybym zdecydowała się na przytoczenie większej ilości uwag, to wpis zrobiłby się nieznośnie długi.
Jeżeli chodzi o kwestię polecenia książki ujmę to tak: czytacie ją na własne ryzyko. Może znajdzie się ktoś, kogo naprawdę szczerze ta ona zachwyci. Ja do tych osób nie należę i raczej nigdy się to nie zmieni. Gdybym wystawiała oceny przeczytanych książek, ta otrzymałaby naprawdę niską, a szkoda, bo tak jak mówiłam idea była dobra.
:) chyba ta książka po twojej recenzji jeszcze sobie poczekam nim ją przeczytam, nie czytam takiej literatury na co dzień, a twoje spostrzeżenia tym bardziej mnie od niej odciągnęły, może kiedyś pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka, gdy zaczął się szum wokół niej. Później szum ten narastał i narastał, a moja ciekawość proporcjonalnie malała. Trochę na przekór jeszcze jej nie przeczytałam. Widać, niewiele straciłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciągle spotykam się z różnymi recenzjami tej książki: jedne są bardzo pozytywne, inne - całkowicie negatywne, a jeszcze inne, podobnie jak u Ciebie - polecają sięgnięcie jedynie na własne ryzyko. Osobiście ten tytuł nie jest dla mnie jakimś "must read". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Ta książka jest chyba nieco przereklamowana, ale mam na nią ochotę. Przeczytałabym z czystej ciekawości.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji mam mętlik w głowie, gdyż dotychczas czytałam same pochlebstwa na temat tej książki. Muszę zatem zastanowić się - czytać czy nie czytać?
OdpowiedzUsuńJa właśnie zabieram się do lektury. Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuń