10:00

Były sobie świnki trzy - Olga Rudnicka

Źródło zdjęcia

Brak limitu na karcie, możliwość posiadania każdej wymarzonej rzeczy i spokój, że nie trzeba kombinować tak, żeby pieniędzy wystarczyło do następnego honorarium. To wszystko dotyczy trzech kobiet, którym taki styl życia bardzo pasuje, ale są świadome tego, że mogą sobie na to pozwolić dzięki swoim mężom, których szczerze nienawidzą. Kamelia, Martusia i Jolka muszą jakoś ten problem rozwiązać i to w taki sposób, dzięki któremu żadna z nich nawet przez chwilę nie będzie podejrzana.

Każda z kobiet ma dosyć wygodne życie, ale nie jest ono takie, jakie sobie wymarzyły. Czas płynie, figura już nie ta, mężowie znaleźli sobie kochanki. To się musi skończyć, najlepiej z ogromną korzyścią dla nich samych. Problemem mogą być tylko te niedorzeczne intercyzy... Zaradna kobieta poradzi sobie nawet z taką przeszkodą. W skrócie: mężowie muszą zniknąć. Już, teraz, natychmiast.

Poradzi sobie? To jest dosyć ciekawe stwierdzenie. Wypadek czy upozorowanie samobójstwa? A może morderstwa? Wszystko musi być zaplanowane w najmniejszym szczególe, kolejność zdarzeń również nie jest przypadkowa... no, może w tej kwestii nie do końca się to udało, ale efekt jest taki sam, a to jest najważniejsze.

Przenosimy się do świata pełnego intrygi i desperacji, trochę absurdu. W końcu jak inaczej nazwać to, co planują bohaterki książki? Jednak nie zmienia to faktu, że klimat tej książki jest niezaprzeczalnie pozytywny. Osobiście nie chciałam go opuszczać. Byłam bardzo ciekawa tego, jak Kamelia, Martusia i Jolka poradzą sobie z tym, co wykombinowały. Uda im się czy gdzieś powinie im się noga, a uparty policjant w końcu będzie miał pewność, że wie, kto dokładnie jest sprawcą?

Nie mogę nie zwrócić uwagi na humor. Każda z książek autorki jest przepełniona poczuciem humoru (no, prawie każda), który chyba nigdy mi się nie znudzi. Zabawne sytuacje, wypowiedzi bohaterów, różnorakie reakcje. Muszę przyznać, że były takie momenty, kiedy mój własny i osobisty Mąż dziwnie na mnie spoglądał, ale cóż mogłam na to poradzić? Niekontrolowane wybuchy śmiechu były silniejsze ode mnie i nie mogłam nad nimi zapanować.

Książki Olgi Rudnickiej nieodmiennie mnie zachwycają (z jednym wyjątkiem, czego nie potrafię przeboleć). Były sobie świnki trzy nie odbiegają poziomem od pozostałych tytułów jej autorstwa. Ta książka jest perfekcyjna w każdym momencie. Humor, charakter głównych bohaterek, sama fabuła - mistrzostwo świata. Nie jestem w stanie niczego zarzucić w przypadku tej pozycji. Mam tylko nadzieję, że kolejne książki Olgi Rudnickiej będą mnie tak samo zachwycać, jak do tej pory.



3 komentarze:

  1. A ja nadal nie znam prozy tej autorki. Wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej pozycji spod pióra tej autorki, ale ta wydaje mi się bardzo kusząca :) Skoro bohaterki mają silnie zarysowane charaktery a fabuła jest genialna, to mam ją w planach ;)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka świetna, ale jak dla mnie lepsza była poprzednia powieść, "Diabli nadali". Śmiałam się przy niej do łez :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Krokusowe Przemyślenia , Blogger