Wśród społeczeństwa uparcie panuje przekonanie, że jedna siostra bliźniaczka, to idealna kopia drugiej; bliźniaczki rozumieją się bez słów i nie potrafią bez siebie żyć. Fakt, tak jest najczęściej. Są jednak wyjątki, które tę regułę potwierdzają. Taki właśnie wyjątek w swojej najnowszej książce opisała Renata Adwent. Bohaterka jej powieści znajduje się w naprawdę trudnej sytuacji, z którą nie potrafi sobie poradzić i, co ciekawe, nie tylko ona. W ten problem jest zaangażowana cała najbliższa rodzina, a przynajmniej tak im się wydaje.
Aniela i Róża są najmłodsze. Zapewne domyślacie się, co to oznacza. Najmłodsze, czyli rozpieszczone, wychuchane. Tak właśnie było. Bliźniaczki mają jeszcze dwie starsze siostry - Agatę i Milkę. Mogłoby się wydawać, że Aniela i Róża będą miały wspólny język, darzyć się tak charakterystycznymi dla bliźniąt uczuciami. Otóż nie. Siostry już od samego początku życia nie mogły znaleźć wspólnego języka, łączył je tylko wygląd. Wraz z wiekiem przepaść pomiędzy nimi tylko się powiększała. Aniela stawała się coraz większym odludkiem. Najlepiej rozumiała ją jedna ze starszych sióstr, Milka, ale jej życie rozwinęło się w taki sposób, że młodsza siostra musiała zejść na dalszy plan.
Bohaterka powieści przechodzi prawdziwy koszmar. Jest sama. Może liczyć na siostry, na mamę, ale z wiekiem stawała się tak zamknięta w sobie, że nie potrafi się z nimi dogadać, a z każdym dniem jest coraz gorzej. Jej samopoczucia nie poprawia fakt, że siostra bliźniaczka jest naprawdę popularną osobą, otwartą. Po tym, jak rozpoczęły studia wielu znajomych Róży nawet nie wiedziała, że dziewczyna ma bliźniaczkę! Aniela cierpi z tego powodu. Chciałaby chociaż raz być w centrum uwagi, żeby wszyscy o niej mówili, nie mieli żadnych wątpliwości, że ona, to właśnie ONA!
To pragnienie doprowadza do swego rodzaju tragedii. Dziewczyna mieszka z mamą, ale Wiktoria chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się z jej córką. Widzi, że coś jest nie tak, jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli w takim stopniu, że nie może dotrzeć do dziewczyny. Siostry Anieli są zaabsorbowane sobą. Zdołały dostrzec pewne symptomy choroby, ale je zbagatelizowały.
Nigdy nie jesteś sama jest dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Jednak od początku. Zaraz po rozpoczęciu czytania bardzo spodobała mi się konstrukcja książki. Fabuła nie skupia się tylko i wyłącznie na głównej bohaterce. Wszystko jest opowiedziane od samego początku, czyli tego, w jaki sposób poznali się rodzice sióstr i jak toczyło się ich życie. Ta część książki okazała się niezmiernie ważna. Pokazała, że nawet w takiej rodzinie, gdzie panuje szczera miłość, takie sytuacje mają miejsce i należy o tym mówić. Pokrótce zostało opisane także życie każdej z sióstr. Wszystko to sprowadzało się do głównego wątku, czyli Anieli.
Początkowo miałam takie przeczucie, że to kolejna "lekka" lektura, która szybko zniknie z mojej pamięci. I tu nastąpiło prawdziwe zaskoczenie, bo tak nie jest. Książka skupia się na poważnym problemie, opisuje go w bardzo ciekawy sposób i uważam, że autorka zasługuje na prawdziwe uznanie za efekt, który udało się jej osiągnąć. Naprawdę. Wydarzenia opisane z punktu widzenia Anieli rzucają zupełnie inne światło na sytuację, pomagają zrozumieć, co się dzieje w głowie bohaterki, także już po tym, jak mija kryzys. Prawdziwy kryzys i załamanie.
Podsumowując - szczerze polecam Wam tę książkę. Warto ją przeczytać, żeby zrozumieć osoby, które mogą mieć lub mają takie problemy. Pomaga także spojrzeć krytycznie na świat. Nic nie jest tak różowe, jak się wydaje. Trzeba przyjrzeć się uważniej, żeby zauważyć problem drugiego człowieka, w teorii tak nam bliskiego, a tak naprawdę odległego i - chyba można tak powiedzieć w takiej sytuacji - obcego.
Jeszcze raz - polecam!
Za otrzymanie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria
Swoją recenzją bardzo mnie zaciekawiłaś. Z chęcią sama przekonam się jakie wrażenie na mnie wywrze ta książka.
OdpowiedzUsuńwww.worldbysabina.blogspot.com
:)
Usuń