Dlaczego ten czas tak szybko płynie? Przecież dopiero zaczynał się luty, a już jest marzec! Jakim cudem?!
Ale tak to jest, jak mimo tego, że niby siedzi się w domu, to jest milion tysięcy rzeczy do zrobienia i zorganizowania, do ogarnięcia i zrozumienia, do przetrawienia i przyswojenia. Muszę przyznać, że chyba nam się to udało i teraz możemy czekać na naszą córeczkę. Już niedługo!❤
Zastanawiam się, jak po jej narodzinach będzie wyglądało moje czytanie i blogowanie, ale mam nadzieję, że nie zmieni się zbyt dużo. Co więcej - wierzę, że będę umiała zarazić ją miłością do książek, słowa pisanego, czytania ☺
Co konkretnie działo się w lutym? Ten miesiąc minął pod znakiem wizyt u lekarza, USG, ostatnich wyprawkowych zakupów, prania i prasowania stosu przesłodkich i prześlicznych ubranek. To był temat numer jeden, co chyba jest zrozumiałe. Oprócz tego dużo odpoczynku, spacerów i relaksu, z rodziną, książkami, a także szydełkiem i pysznościami ☺
Na blogu również pojawiła się zmiana. Pewnie zauważyliście, że pojawił się nowy nagłówek, za którego wykonanie serdecznie dziękuję Martynie z bloga Xnevaeh ☺
Miałam zmienić także kolorystykę bloga, ale na razie zostaje to, co jest :)
Pod względem czytelniczym luty był bardzo podobny do stycznia, ponieważ na moim koncie pojawiły się kolejne cztery przeczytane książki. I dobrze mi z tym 😉
Co dokładnie przeczytałam?
Anne Fortier Zaginione wojowniczki (RECENZJA)
Małgorzata Warda Miasto z lodu
Natasza Socha Biuro przesyłek niedoręczonych
Dawn Barker Pozwól jej odejść
Tym razem najbardziej ujęła mnie pierwsza książka, czyli Zaginione wojowniczki, o czym mogliście się przekonać czytając recenzję. Naprawdę ta książka jest niesamowita i serdecznie Wam ją polecam ☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz