Zawsze, kiedy mam przeczytać jakiś zbiór opowiadań mam mieszane uczucia. Taka forma nie do końca mnie przekonuje. Brakuje mi w niej czasu na bardziej konkretny kontakt z bohaterami, na polubienie ich. Zanim do tego dojdzie, nagle się okazuje, że dojechałam do ostatniej kropki i koniec. Mimo to, co jakiś czas sięgam po opowiadania. Dlaczego? Z ciekawości. Poza tym wiem, że nawet w tak krótkich formach można zawrzeć coś ciekawego, wartego przeczytania. Tak właśnie jest ze zbiorem opowiadań Agnieszki Czachor.
Świerszcze wybielone na kość, to dziewięć opowiadań, w których spotkamy się z niewytłumaczalnymi i niespotykanymi sytuacjami. Można nawet powiedzieć, że bohaterom przytrafiały się po prostu rzeczy dziwne.
Zawarty w opowiadaniach realizm magiczny zrobił swoje. Wprowadził atmosferę tajemnicy, a nawet odrobinę strachu. Każde z opowiadań ma swój własny charakter, choć można w nich zauważyć pewne podobieństwa. Są to odrębne opowieści ludzi, którzy żyją w różnych czasach. Przeszłość miesza się z teraźniejszością. Losy bohaterów w opowiadaniach przeplatają się, tworząc jedną linię, co bardzo mi się spodobało.
Szczególnie przypadło mi do gustu jedno opowiadanie - Kryształowe sekundy. Wydało mi się bardzo poruszające i takie... prawdziwe. Właśnie ono najbardziej utkwiło mi w pamięci. Zwraca uwagę na to, jak wiele rzeczy może zdarzyć się w jednej chwili, jak wiele wspólnego mogą mieć ze sobą obcy ludzie.
Mam wrażenie, że autorka ma niesamowitą umiejętność ubierania myśli w słowa. Wydaje się, że przychodzi jej to z taką lekkością! Przy czym trzeba zaznaczyć, że w jej tekstach nic nie jest oczywiste, większość sytuacji, choć raczej codziennych, zasnuta jest tajemniczością, ale w sposób bardzo subtelny. Opowiadania są różnorodne, przez co nie są nudne. I bardzo dobrze. Czytając jedno z nich już myślałam o tym, czego może dotyczyć następne.
Nie będę Wam streszczać poszczególnych opowiadań, bo nie o to tutaj chodzi. Chciałabym zwrócić uwagę na to, że jest wiele, naprawdę wiele książek, powieści czy właśnie opowiadań, o których nie jest głośno, a szkoda. Bardzo się cieszę, że autorzy kontaktują się z blogerami w sprawie recenzji swoich książek. Nie mam tu na myśli tego, że można dostać książkę papierową czy ebook.
Chodzi mi o to, że mają możliwość rozpowszechnienia informacji, że właśnie ich książka istnieje, że zasługuje na chwilę uwagi.
Ta zasługuje na pewno. Nie przekonacie się o tym, jeśli po nią nie sięgniecie, a naprawdę warto to zrobić.
Za możliwość przeczytania Świerszczy wybielonych na kość serdecznie dziękuję autorce, pani Agnieszce Czachor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz