Źródło zdjęcia |
Wszystko jest takie poukładane, spokojne. Wiele można przewidzieć, ale też często zdarzają się niespodzianki. Tak wygląda życie Poli, która czuje się pewnie w świecie, który ją otacza. Zdarzają się zgrzyty związane z jej matką, ale przecież nikt nie jest idealny. Co do niespodzianek - właśnie tym były dwie kreski, które Pola zobaczyła pewnego dnia na teście ciążowym. Jej teście ciążowym, żeby nie było żadnych wątpliwości.
Szok, niedowierzanie i strach powoli, powolutku ustępują miejsca szczęściu, radości oraz nadziei. Świadomość, że niedługo ich rodzina się powiększy jest coraz większa. Przyszli rodzice przyzwyczajają się do myśli, że w ich życiu pojawi się maleńka istota. Wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze, ale jest tak do momentu badania USG, podczas którego lekarz stwierdza prawdopodobieństwo wystąpienia u maluszka wady genetycznej.
Świat Poli i Jakuba dosłownie się wali. Przed nimi bardzo trudna decyzja. Muszą postanowić, co dalej robić. Nie jest łatwo decydować o czyimś być albo nie być (w dosłownym znaczeniu tego słowa), a szczególnie wtedy, gdy jest to własne dziecko. Przez cały czas targają nimi wątpliwości, co wcale mnie nie dziwi. Tego nie można sobie wyobrazić. Nie potrafię stworzyć w głowie obrazu, na którym mamy podjąć z Mężem tego rodzaju decyzję.
Temat podjęty przez autorkę jest dość kontrowersyjny, nie można temu zaprzeczyć. Jednocześnie bardzo przybliża fakty dotyczące choroby genetycznej oraz tego, co tak naprawdę dzieje się po postawieniu diagnozy, jakie są możliwości i kolejne kroki. Autorka zrobiła coś naprawdę ważnego - napisała książkę, która w bardzo obiektywny sposób nakreśla całą sytuację. Kiedy w fabule pojawił się wątek choroby dziecka bałam się, że wszystko będzie ukierunkowane dość jednoznacznie. Na szczęście tak nie było. Nie ma tutaj oceniania zachowania kobiet, mężczyzn, małżeństw postawionych przed faktem choroby genetycznej ich nienarodzonego dziecka. Książka jest neutralna w tym temacie, ale pokazująca, jakie rozterki dotykają takie osoby, jakie obawy i myśli nagle pojawiają się na obrazie przyszłości, która miała być idealna, a właśnie okazało się, że wcale tak nie musi być.
W Stanie nie! błogosławionym został poruszony także inny wątek, mianowicie więzi matka-córka. Pola nie ma dobrego kontaktu ze swoją mamą, nie może u niej znaleźć także żadnego wsparcia w zaistniałej sytuacji. O wiele lepszy kontakt ma z babcią Jakuba i to właśnie jej powierza swoje największe troski. Jej matka jest postacią, która utożsamia egoizm i hipokryzję w jednym. Nie ma w niej żadnych cieplejszych uczuć do córki, co zresztą Pola opisuje w swojej powieści. Przytoczone fragmenty mogą przerazić. Gdy Pola dorosła nic się nie zmieniło. Na zachowanie jej matki nie wpłynęła także informacja, że jej wnuk może być poważnie chory. Potrafiła tylko wytykać córce jej decyzje. Jest to bardzo przykre. Tym bardziej, że tacy ludzie naprawdę istnieją.
Magdalena Majcher stworzyła powieść, która potrafi wzbudzić wiele emocji, ale także skłania do refleksji, przemyśleń. Niby takich książek jest wiele, ale każda jest inna. Ta zwraca uwagę na różnorodność zachowań ludzi w takiej, a nie innej sytuacji. Nie ocenia. Nie nakazuje konkretnych działań. Uświadamia możliwości działania, jakie w takich chwilach są dostępne.
Mogę się tylko domyślać, że napisanie takiej książki nie jest łatwe. Sam temat jest trudny, a biorąc pod uwagę atmosferę, jaka obecnie wokół niego panuje, ta trudność jest zwiększona kilkukrotnie. Oprócz tego, że książka jest po prostu bardzo dobra, autorka osiągnęła coś jeszcze. Pokazała, że są chwile w życiu, kiedy nie ma miejsca na wtrącanie się innych, choćby najbliższych osób, jeśli sobie tego nie życzymy. Są chwile, kiedy konkretną decyzję podejmuje konkretny człowiek i, naprawdę, nic nikomu do tego, jak ta decyzja wygląda.
Historia bardzo realistyczna, często zdarzają się takie sytuacje a wtedy bardzo ważne jest wsparcie ze strony najbliższych.
OdpowiedzUsuńWiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że takie rzeczy mogą się dziać tuż obok nich, a wtedy naprawdę można pomóc, zareagować czy choćby właśnie wspierać.
UsuńCiekawa recenzja, relacje dziecka z rodzicami często są bardzo trudne, niestety często później odbija się to na życiu rodzinnym dorosłego już dziecka i na jego poczuciu wartości - dobrze więc, że powstają książki poruszające ten temat.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Chyba nie jesteśmy świadomi skali występowania takich sytuacji.
UsuńOpis książki przypomina mi "Poczwarke" D. Terakowskej. Z chęcia przeczytam te książke.
OdpowiedzUsuńTeż miałam takie skojarzenie! Na szczęście zakończenie jest całkowicie inne :)
UsuńTa książka przypomniała mi, jak sama bałam się podczas wszelkich badań, bo w sumie człowiek nigdy nie wie, co dzieje się z maluchem w brzuchu. Bardzo miło wspominam tę lekturę.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę Stan nie!błogosławiony przeczytać, ale najpierw poczekam do mojego porodu.Teraz trochę obawiam się lektury tej książki :)
OdpowiedzUsuń