Źródło zdjęcia |
Pozornie wszystko się układa, nic złego się nie dzieje. Do pewnego momentu. Następuje kryzys, który bardzo trudno przezwyciężyć. Trudne chwile potrafią zbliżyć do siebie dwoje ludzi lub sprawić, że się od siebie oddalają i nie potrafią już dalej żyć. Anna i Robert przeżywają coś, o czym trudno zapomnieć. Nie potrafią się później porozumieć, padają wzajemne oskarżenia. Pytanie brzmi, czy odnajdą drogę do siebie, do swojego małżeństwa?
Utrata dziecka jest czymś strasznym. Anna bardzo długo nie może dojść do siebie. Nie potrafi zapomnieć tego, co się stało. Trudno jest jej też pojąć, jak miałaby wrócić do tego, co było kiedyś. Według niej w tym wszystkim nie brakuje winy jej męża. Robert z kolei jest całkowicie pogubiony. Utracił kontakt z żoną, nie potrafi przejść obojętnie wobec jej oskarżającej postawy. Co mają zrobić? Rozstać się? Czekać i mieć nadzieję, że kiedyś wszystko się ułoży?
Na szczęście, postanowili działać. Dzięki temu faktycznie wszystko się ułożyło. Nie zapomnieli tego, co się stało. Wspomnienie trudnych chwil nadal tkwi w obojgu i zostanie już na zawsze. Jednak nauczyli się z tym żyć, razem.
Mogłoby się wydawać, że na tym koniec. Otóż nie. W tym momencie na scenę wkraczają dwie siostry - Sabina i Helena. Starsza, czyli dawna miłość Roberta. Młodsza, Helena, początkująca modelka, która przyjechała do Krakowa na próbne zdjęcia do kampanii reklamowej razem z siostrą, w roli opiekunki. Zamieszkały u Anny i Roberta. Towarzystwo się poznało, polubiło. Wspólne spędzanie czasu, wyjazdy, wieczoru. Niby w porządku, a jednak nie do końca.
Trzeba przyznać, że mężczyzna łatwo ulega, jak to człowiek. Robert został skuszony podwójnie. Sieci wokół niego wiły obie siostry, najpierw Helena, a później Sabina. Zdrada, to zdrada. Zdrada podwójna, to już zdrowa przesada. Natomiast zdrada z wielką miłością ze szkolnych lat? Hmmm. Komentarz jest tutaj chyba zbędny. Anna uciekła. Nie ma co owijać w bawełnę. Poczuła taką wściekłość, tak ogromny smutek. Jak on mógł jej to zrobić? Przecież tak się starali, żeby znowu było między nimi dobrze, a on tak po prostu to wszystko zniszczył? Jakim sposobem miałaby mu wybaczyć i ponownie zaufać?
Ewa Bauer przedstawia historię, która może spotkać każdego z nas, nawet jeśli nam się wydaje, że to niemożliwe. Przyszłość jest jedną wielką niewiadomą i musimy się z tym pogodzić. Każda nasza decyzja oddziałuje na przyszłe zdarzenia, nawet najmniejsza zmiana ma znaczenie. Pewne wydarzenia są nam pisane i tego nie zmienimy. Koniec, kropka. Czy wszystkie nasze decyzje są słuszne i nigdy nie będziemy ich żałować? To już jest inna kwestia.
W nadziei na lepsze jutro jest książką bardzo wciągającą. Wyzwala wiele emocji, choć u mnie dominowała złość i rozczarowanie. Nie książką! Raczej ludzkimi zachowaniami i relacjami. Niestety, człowiek ma to do siebie, że częściej najpierw coś robi, a dopiero potem myśli. Częściej kieruje się emocjami jednej chwili, a zastanowienie się nad konsekwencjami przychodzi już po fakcie. Nie chcę tutaj generalizować, bo nie zawsze tak jest, ale trzeba przyznać, że często.
Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać tę książkę. Z niecierpliwością sięgnęłam po kolejne tomy (ich recenzje pojawią się już niedługo). Wszystko wydało mi się prawdziwe i szczere, a takie powieści zawsze mają u mnie dużego plusa. Mam zastrzeżenie do opisów. Było ich sporo, osobiście wolę więcej dialogów, ale to już kwestia gustu. Ten jeden mankament jest zdominowany przez same pozytywy. Jest jeszcze jedna rzecz, która od razu mnie urzekła. Miejsca akcji. Barcelona, którą miałam okazję zwiedzić podczas podróży poślubnej. Kraków, w którym obecne mieszkam. Klimat, stworzony przez te dwa miasta jest mi znany, więc lektura była jeszcze bardziej przyjemna, ponieważ śledziłam losy Anny w znanych mi miejscach.
Podsumowując. Polecam. Przede wszystkim znajdziecie w tej książce coś prawdziwego. Podczas czytania emocje nie będą miały okazji do odpoczynku. Zakończenie sprawi, że będziecie chcieli od razu wziąć w ręce kolejną część. Czy trzeba czegoś więcej do szczęścia? :)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina
Ja również miałam okazję przeczytać niedawno tę powieść i muszę przyznać, że historia w niej spisana utkwiła mi w pamięci i bardzo mi się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie. Choć nie czytam raczej takiej literatury, po tę powieść chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją recenzję wiem, że ta historia by mi się spodobała bardzo i muszę po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuńCzytając recenzję stwierdzam, że to ciekawa i taka życiowa historia...
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie życiowa historia, bez koloryzowania i lukru
OdpowiedzUsuń