Źródło zdjęcia |
Gdy człowieka dopada choroba lub przeczucie, że coś jest nie tak, często dochodzi do takiego momentu, że brakuje mu już sił. Ma po prostu dość, czuje tylko i wyłącznie rezygnację czy frustrację, zamiast motywacji do walki i działania. Pytanie brzmi - co w takim momencie najlepiej zrobić? Poddać się? Próbować dalej "normalnie" żyć? Czy jednak szukać jakiegoś punktu zaczepienia, aby na nowo czerpać siły do walki?
Laurę poznajemy w pierwszej części książki. Jest osobą, która postanowiła "przeżyć" swoje życie najlepiej, jak tylko będzie to możliwe. Z jej chorobą nie jest to takie proste, ma pewne ograniczenia, mimo to kończy studia medyczne, podejmuje staż i, w miarę możliwości, pomagać innym, jak tylko może. Możemy towarzyszyć jej podczas zabiegów operacyjnych, podejmowania trudnych decyzji medycznych, walki o pacjentów, czy jej prywatnego życia, które nie należy do najprostszych.
Akcja drugiej części rozgrywa się sześć lat później. Laura nadal pracuje w szpitalu, choć już nie w tym samym i, co najważniejsze, nie jest już stażystką. Awans zawodowy daje jej ogromną satysfakcję i zapał do do pracy. Życie prywatne wygląda trochę inaczej, Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest bardziej skomplikowane. Na scenę wkracza "brat" Laury, Gustaw. Jego wychowanie i zachowanie zaprząta większość uwagi młodej lekarki, która obawia się, że w tej kwestii odniosła sromotną porażkę.
W trzeciej części została przybliżona właśnie postać Gustawa. Poszedł w ślady "siostry", także został lekarzem, ma już na swoim koncie pewne osiągnięcia, ale w większym stopniu zostały opisane jego relacja z nastoletnią Gają, bardzo zdolną dziewczyną, która zawładnie wszystkimi myślami Gustawa. Jest z nią bardzo szczęśliwy, ale jednocześnie cierpi. Gaja staje się pacjentką, walczy o życie, ale jest szczęśliwa. Jej marzenie się spełniło i teraz już może wszystko się wydarzyć.
Greta Gulsen odtworzyła medyczny świat z dużą dokładnością. Widać, że sytuacje opisane w książce oparte są na zdobytej wiedzy, a nie domysłach, to naprawdę się chwali. Bardzo dobrze zostały także wyważone wątki, obyczajowy i miłosny. To, co mocno mnie zaskoczyło, to nawiązanie do kina międzywojennego. Osobiście nie jestem wielką fanką filmów z tego okresu i na myśl przychodzi mi głównie postać Eugeniusza Bodo (i pewnie tylko dlatego, że w ostatnim czasie kręcony był serial dotyczący tej postaci, dość mocno reklamowany, ale nie obejrzałam ani jednego odcinka), a dzięki tej książce miałam okazję poznać garstkę innych aktorów popularnych w tamtych latach.
Co jeszcze mnie ujęło, to fakt, że fabuła nie jest łatwa. To nie jest książka, którą da się szybko przeczytać. Inaczej. Można ją szybko "pochłonąć", ale nie robiąc tego w pewnym skupieniu może umknąć nam to, że zostały poruszone tematy dość trudne, wymagające przemyślenia i uwagi. Postaci jest dość sporo, więc można łatwo się pogubić, ale z drugiej strony, ich charaktery są na tyle wyraziste, że nie powinno to sprawiać problemu.
Są elementy, które nie do końca do mnie przemówiły, ale wynika to raczej z faktu, że moje poglądy na pewne sprawy jednak trochę się różnią. Podejrzewam, że osoby, które podzielają zdanie autorki, będą miały inną opinię. Osobiście, w pewnych momentach irytowała mnie postać głównej bohaterki. Była trochę za bardzo ugrzeczniona, żeby nie powiedzieć, że zachowywała się infantylnie, ale to byłe naprawdę krótkie i nieliczne chwile.
Cóż jeszcze mogę napisać. Ta książka jest debiutem autorki i nie można powiedzieć, że jest to debiut zły. Wręcz przeciwnie. Znalazłoby się bardzo dużo tytułów, które wcale nie są pierwszymi pracami autorów, a są na znacznie gorszym poziomie. Jak Feniks z popiołów jest bardzo dobrą książką. Mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie na tym tytule i wkrótce będzie można przeczytać jej kolejną powieść.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorce, Grecie Gulsen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz