Instagram |
Jak wyobrażacie sobie swoją emeryturę? Widzicie się w otoczeniu rodziny czy preferujecie raczej samotne spędzanie czasu? Myślicie w ogóle o tym etapie Waszego życia? Odpoczynek, mniej obowiązków, więcej czasu dla siebie. O pieniądzach nie wspominajmy, to akurat drażliwy temat ;) W każdym razie, to jest przyszłość. Póki co, dość daleka. Jednak dla niektórych, jest to teraźniejszość, czas obecny. Właśnie Serge Olovski jest tego przykładem. Chociaż akurat on wyobrażał sobie ten etap w swoim życiu całkowicie inaczej.
Przenieśmy się do Francji, uroczej miejscowości La Ferte, położonej w malowniczej Pikardii. To by było na tyle. Tak naprawdę, w La Ferte wieje, leje, jest mglisto, ogólnie pogoda nie zachęca do wystawiania nosa z domu, jeśli nie ma wyraźnej potrzeby. Czasami taka się pojawia. Za Olovskiego nikt nie zrobi zakupów, nie załatwi pewnych spraw. W sumie, ma to swoje dobre strony. Serge ma pretekst, żeby działać, a nie tylko zamartwiać się swoją sytuacją finansową, czekać na przelew, wspominać przeszłość i marznąć w wielkim, zaniedbanym domu. Nawet się nie spodziewa, że jego spokojne życie niedługo ulegnie zmianie. Nie w jakiś drastyczny sposób, ale będzie to miła odskocznia, która sprawi, że przypomni sobie, jak to jest pracować z ludźmi, rozmawiać z nimi, spędzać z nimi czas.
Do tej pory spokojna, francuska prowincja zaczyna żyć niecodziennymi wydarzeniami. Jak często ktoś znajduje w parku trupa? Raczej rzadko się to zdarza. Serge zostaje włączony w śledztwo, a razem z nim Ewa Wolny, Polka, zajmująca się pomaganiem w domach starszych ludzi. We dwoje rozwiązują zagadkę, która spędza sen z powiek policji. Sprawa kończy się sukcesem.
Druga część dotyczy ekscentrycznej sąsiadki Olovskiego, Pani Hibou. Ma ona jasno określone zasady związane z przedświątecznymi porządkami. Jak się okazuje, tym razem nie dotyczą tylko jej gospodarstwa, ale także ludzi. Starsza kobieta ma na sumieniu parę sprawek, ale jaki to może mieć związek z nieszczęśliwym wypadkiem, w wyniku którego ginie jej syn? Serge rozwiązuje i tę zagadkę, choć tym razem chyba nie czuje spodziewanej satysfakcji. Podejrzewam, że odkrył tajemnice, o których nie chciał wiedzieć.
Sięgając po tę książkę nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Ciekawość jednak wygrała i cieszę się, że podjęłam taką decyzję. Te dwie historie czyta się bardzo przyjemnie i mam nadzieję, że autorka stworzy ich kontynuację. Klimat książki wciąga i nie chce wypuścić. Jest bardzo spokojny. Trup nie ściele się na każdej stronie, nie pojawia się postać seryjnego mordercy, który z zimną krwią brutalnie pozbawia życia kolejnych bohaterów. Są za to logiczne wyjaśnienia wydarzeń, a żeby do nich dotrzeć, należy użyć małych szarych komórek, jak to mówił Herkules Poirot.
Swoją drogą, charakter tej książki jest odrobinę zbliżony do tego, który pojawia się w tytułach Agathy Christie. Nie jest taki sam, różnica jest spora, ale jest takie odczucie podczas czytania, że skądś się to zna i jest to dobre, bo daje takie poczucie bezpieczeństwa i pewności, że będzie dobrze.
Bardzo polubiłam postać Olovskiego. Spokojny emeryt, mający swoje własne, spore, problemy, a jednak potrafiący zająć się sprawami innych. Do tego Ewa, która również nie ma łatwego życia i mimo to znajduje czas, żeby pomóc Olovskiemu, pamięta o nim i go wspiera w rozwiązywaniu zagadek. Sama ma niemały udział w doprowadzeniu obydwu spraw do końca.
Eliza Veinard zaczęła bardzo dobrze. Historie nie są skomplikowane, fabuły "nie pędzą", nie ma możliwości pogubić się i zastanawiać, kto jest kim i dlaczego. Mimo tego spokoju, potrafiła wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Wszystko jest bardzo wyważone i poprowadzone do samego końca. Opowiadania niby są do siebie podobne, ale jednak się różnią i za to ogromny plus. Czytając część dotyczącą pani Hibou miałam wrażenie, że czytam inną książkę.
Jak już wspominałam - mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie na tej jednej książce. Jej twórczość zasługuje na uwagę i dalszy rozwój. Trzymam za nią kciuki i czekam na kolejne opowiadania o sympatycznym Olovskim.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka.
Jak to miło, jak autor (zwłaszcza debiutant) nie musi zaczynać dialogu z czytelnikiem od "No, ale weź, no, wcale nie o to mi chodziło! No popatrz, ale tam to ja chciałam...itp, itd" :-) Dziękuję za przeczytanie książki i fajną recenzję. Olovskiego wkrótce czeka następny przerywnik w nudnym i nielekkim emeryckim życiu. Mam nadzieję, że również na sympatyczną chwilę oderwie Panią od szarej (czasami) codzienności. Pozdrawiam serdecznie. Eliza V
OdpowiedzUsuńRównież dziękuję za miłe słowa :) To cudowne uczucie, kiedy autor książki reaguje na pojawiające się recenzje jego książki. Czekam w takim razie na kolejną część :) Pozdrawiam!
Usuń