Instagram |
Ludzie nie powinni być zmuszani do realizacji nie swoich marzeń. Każdy przecież pragnie czegoś innego, więc dlaczego ktoś miałby mi narzucić, co mam robić z własnym życiem? Z drugiej strony, wystarczy dosłownie chwila, żeby wszystkie nasze marzenia, nawet te, do których realizacji brakowało tak niewiele, legły w gruzach. I co potem? Pozostaje poddać wszystko modyfikacji, zgodnie z naszymi możliwościami i nowymi pragnieniami, które pojawiają się w nowej sytuacji.
Neven należy do pierwszej grupy. Jego wychowaniem zajmują się dziadkowie i to oni zaplanowali mu życie, a konkretnie jego dziadek. Chłopiec nie miał nic do powiedzenia w kwestii wyboru, które pasje chciałby doskonalić. Miał grać na wiolonczeli i podporządkować się zasadom, które wprowadził jego dziadek. Nie miał prawa się sprzeciwić. Nie zaznał możliwości kontaktu z rówieśnikami, tak naprawdę, został odizolowany od ludzi. Efektem tego jest niesamowicie rozwinięta gra na wiolonczeli, która otworzyła przed Nevenem cały świat i całkowita nieumiejętność nawiązywania interakcji z innymi ludźmi. Introwertyzm na najwyższym poziomie.
Neven należy do pierwszej grupy. Jego wychowaniem zajmują się dziadkowie i to oni zaplanowali mu życie, a konkretnie jego dziadek. Chłopiec nie miał nic do powiedzenia w kwestii wyboru, które pasje chciałby doskonalić. Miał grać na wiolonczeli i podporządkować się zasadom, które wprowadził jego dziadek. Nie miał prawa się sprzeciwić. Nie zaznał możliwości kontaktu z rówieśnikami, tak naprawdę, został odizolowany od ludzi. Efektem tego jest niesamowicie rozwinięta gra na wiolonczeli, która otworzyła przed Nevenem cały świat i całkowita nieumiejętność nawiązywania interakcji z innymi ludźmi. Introwertyzm na najwyższym poziomie.
Willow jest przeciwieństwem Nevena. Balet był jej pasją. Ćwiczyła i doskonaliła swoje umiejętności do utraty tchu nie tylko dlatego, aby dzięki temu coś osiągnąć, ale dla zwykłej radości, jaką sprawiał jej taniec. Nie potrafiłaby bez tego żyć, a jednak musiała się tego nauczyć. Wystarczył jeden wieczór, aby jej marzenia przestały istnieć. Nie miała innego wyjścia, tylko odnaleźć dla siebie nową drogę. Nie chciała rezygnować z muzyki, bo to ona, według Willow, nadawała wszystkiemu sens. Wzorując się na swoim idolu, postawiła na skrzypce. Nigdy nie żałowała tego wyboru.
Los tak chciał, że Willow i Neven spotkali się na jednym z koncertów. Okoliczności nie były zbyt sprzyjające, jednak tych dwoje o sobie nie zapomniało i dostało drugą szansę. Kilka tygodni po zamachu w operze spotkali się ponownie i już tylko od nich zależało, jak dalej potoczą się ich losy. Przypominają ogień i wodę, całkowite przeciwieństwa. Jak tak różne osoby mogą znaleźć wspólny język? Mówi się, że to właśnie przeciwieństwa się przyciągają, ale czy w każdym przypadku?
Oboje mają za sobą masę doświadczeń, które mogą ich jeszcze bardziej poróżnić. Oboje muszą, każde na swój sposób, pogodzić się ze swoją przeszłością. Jest w nich wiele emocji, z którymi nie mogli sobie poradzić przez długi czas. Niektóre nauczyli się rozumieć właśnie dzięki tej drugiej osobie, a do zrozumienia pozostałych potrzebują jeszcze czasu i pracy nad sobą. Muszą tylko zauważyć, jakie mieli ku temu możliwości wcześniej, a jakie ujawniły się w momencie poznania tej drugiej osoby. Okazuje się, że w pewnym sensie są Willow i Neven są od siebie zależni i mogą sobie wzajemnie pomóc.
Fragmenty dotyczące wypadku Willow i dzieciństwa Nevena powodują, że w oczach mogą pojawić się łzy. To, co spotkało tę dziewczynę było okrutne i nie wyobrażam sobie, co musi kierować człowiekiem, żeby skłoniło go do wyrządzenia takiej krzywdy. Willow nie tylko straciła pewną umiejętność, to było dla niej straszne także pod względem psychicznym i także z tym musiała nauczyć się żyć. Z kolei Neven został skrzywdzony w dzieciństwie przez najbliższą mu osobę. Terror, jaki wprowadził jego dziadek zostawił po sobie piętno na całe życie i nie ma możliwości, żeby łatwo o tym zapomniał.
Niejednokrotnie już wspominałam, że po książki Ewy Pirce sięgam w ciemno, więc gdy pojawiła się informacja, że pojawi się kolejny tytuł jej autorstwa, nawet się nie zastanawiałam i nie pomyliłam się. Ta książka nie jest dobra, jest świetna. I różni się od poprzednich. Znalazłam w niej więcej skrajnych emocji i takiej... subtelności, która nie była aż tak widoczna w innych jej książkach. Nie wiem, jak to będzie wyglądało w drugim tomie, bo jeszcze czeka na przeczytanie, ale mam nadzieję, że będzie podobnie, bo to sprawiło, że te książki przyciągają jeszcze bardziej i nie da się o nich zapomnieć.
Za możliwość przeczytania Nie pozwól światłu zgasnąć dziękuję Wydawnictwu WasPos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz