Instagram |
Legendy są magiczne. Nie wiadomo ile dokładnie jest w nich prawdy, bo przekazywane z ust do ust niejednokrotnie ulegają mniejszej lub większej modyfikacji. Nie zmienia to jednak faktu, że mają w sobie coś, co kształtuje ich charakter i atmosferę. Jeśli dodać do tego tematykę związaną z Bożym Narodzeniem, otrzymujemy coś pięknego, niesamowitego i bardzo klimatycznego. Tak właśnie było z legendą o Krainie Zeszłorocznych Choinek.
Książka łączy ze sobą losy różnych bohaterów, a oni nawet nie przypuszczają, jak bardzo wzajemnie na siebie oddziałują. Możemy obserwować emerytowanego nauczyciela, który spontanicznie otwiera sklep ze swoim najcenniejszym skarbem, czyli kolekcją ozdób świątecznych. Tak się składa, że właśnie jego maleńki sklepik staje się celem wyzwania szkolnego "gangu", którego członek ma za zadanie coś ukraść, żeby móc dalej do tej grupy należeć. Antoś nie ma wyboru, choć wie, że jego mama nie będzie zadowolona, gdy dowie się, co zrobił. A on ma tylko jedno marzenie. Żeby jego tata spędził Święta z nimi, a nie z obcą kobietą. Żeby znowu mógł usłyszeć legendę o Krainie Zeszłorocznych Choinek, którą co roku opowiadał mu dziadek Bonifacy. Może jak zwróci na siebie uwagę, to chociaż te realne marzenia się spełnią? Nina ma za to jedno skromne życzenie i, w zasadzie, proste do zrealizowania. Ona po prostu chce w być w domu na Święta! Z mamą, z ciocią, a nie ze swoją podopieczną, którą własny syn woli zostawić pod jej opieką i jechać na egzotyczne wyspy, zamiast spędzić z nią Boże Narodzenie!
Oczywiście, to tylko część bohaterów. Ich losy się przeplatają mniej lub bardziej przypadkowo. Dzięki temu otrzymujemy niesamowicie ciepłą, świąteczną opowieść, która wprowadzi nas idealnie w świąteczny klimat. Miasteczko z Ryneczkiem rozświetla się coraz większą ilością światełek i nadzieją w sercach ludzi. Nie obejdzie się bez ich codziennych problemów i perypetii, ale przecież właśnie tak to wygląda. Podejrzewam, że mało jest domów, w których przygotowania do Świąt (jakichkolwiek) przebiegają bezproblemowo, bez żadnych niespodzianek. I to jest właśnie ten element, który potem pozwala nam usiąść z bliskimi koło choinki i cieszyć się wspólnie spędzonym czasem.
Joanna Szarańska stworzyła piękną opowieść. Bohaterowie i ich perypetie składają się w całość i było mi aż przykro, gdy skończyłam czytać tę książkę. Ma ona w sobie coś tak magnetycznego, że przyciąga do siebie wszystkie myśli i nie pozwala od siebie oderwać. I to jest chyba właśnie ta magia Świąt, która została w niej zawarta. Autorka potrafi czarować słowami. Zresztą, odczułam to czytając jej wcześniejszą świąteczną serię, czyli Cztery płatki śniegu. Ta nowa książka, Kraina Zeszłorocznych Choinek, nie odbiega od tamtej serii jakością. Jest tak samo dobra, cudowna. Znajdziemy w niej nie tylko życie codzienne i magię Świąt, ale także poczucie humoru i smutku.
Trwają przygotowania do Świąt, a one będą tak bardzo inne od tych, które znamy. Rok temu nikt nie przypuszczał, że coś takiego może się zdarzyć, dlatego tym bardziej, mając z tyłu głowy, że nawet coś tak oczywistego, jak Boże Narodzenie, może ulec całkowitej zmianie skupmy się na najważniejszym. Na byciu razem, spędzaniu czasu razem, a nie osobno. Nie uciekaniu od siebie. Docenieniu tego, co mamy tu i teraz. Szczególnie w tym roku zwolnijmy i pomyślmy o najbliższych, ale nie tylko. Może jest ktoś, kto wcale nie jest nam bliski, ale jesteśmy w stanie w jakiś sposób mu pomóc? Rozejrzyjmy się wokół. To nic nie kosztuje, nie zabiera dużo czasu, a może wiele zmienić. I dla nas, i dla innych.
Lubię takie książki czytać w okresie akurat przedświątecznym ;)
OdpowiedzUsuńWprowadzają świąteczny klimat, co do tego nie ma wątpliwości :)
Usuń