Mówi się, że przychodzi taki moment kiedy chcemy coś zmienić w swoim życiu. Żeby coś osiągnąć, naprawić, do czegoś nie dopuścić. Cel uświęca środki, prawda? Jak to było w przypadku Luizy?
Główna bohaterka po wielu latach wraca do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Niedawno zmarła jej matka i postanowiła, że wróci do kraju, gdzie mieszka jej ojciec, jedyny członek rodziny. Poza nim nie ma nikogo. Problem polega na tym, że jej kontakty z ojcem są bardzo napięte, prawie rzadkie, właściwie praktycznie ich nie ma. Postanawia jednak spróbować. Może przy okazji znajdzie rozwiązanie także dla innych swoich problemów?
Już na samym początku stwierdza, że nie jest dobrze. Ojciec nie jest tak uległy w jej prośbach jak się spodziewała, a życie bez znajomych jest nudne. Szuka zabawy, rozrywki. I kłopotów. Będąc zdiagnozowaną psychopatką nie jest jej łatwo. Nie panuje nad emocjami, szybko wpada w gniew, a przez to właśnie w kłopoty. Terapia może pomóc, ale trzeba w niej aktywnie uczestniczyć, chcieć otrzymać pomoc, a Luiza nie czuje takiej potrzeby.
Luiza jest bardzo wyrazistą postacią. Nie można jej nie zauważyć, ale za to bardzo łatwo jej nie lubić. Drażni swoim zachowaniem. Wie czego chce i zrobi wszystko, żeby to osiągnąć. Wszystko ma się odbywać na jej zasadach, pójście na kompromis jest dla niej obcym zjawiskiem. Jej przeszłość kryje tajemnice, które ciągną się za nią nawet w Polsce i gdyby nie pomoc kilku osób, mogłoby się to różnie skończyć.
Wydaje się być twardą osobą. Nie do końca przypadł mi do gustu jej charakter, ale jest w niej coś, co budzi współczucie. Luiza jest bardzo samotna. Otacza się ludźmi poznanymi przypadkiem - na imprezie, w klubie. Zaczyna im ufać, a to najczęściej źle się kończy, bo ich nie zna. Wtedy szuka pomocy u ojca, który wcale nie jest chętny, aby tej pomocy udzielić.
Ich relacje są tak samo trudne, jak Luiza. Tych dwoje ludzi się nie zna, choć powinno być inaczej. Nie wiedzą nic o swoich zainteresowaniach, przyzwyczajeniach czy problemach. To obcy ludzie, którzy nagle razem zamieszkali i próbują nawiązać kruchą nić porozumienia, która może zostać zerwana przez najmniejsze porozumienie. Oboje zdają sobie sprawę z tego, że ta druga strona musi zasłużyć na zaufanie, ale też oboje nie do końca starają się, aby to zaufanie zdobyć. To jest błędne koło.
Książka nie należy do tych oczywistych. Jest to koktajl powieści obyczajowej, kryminału, sensacji, jest wątek psychologiczny, trochę romansu. I to wszystko jest sklejone w całość, która w trakcie czytania nie do końca mnie przekonała, jednak już po zakończeniu lektury miałam o niej inne zdanie. Przede wszystkim, było mi żal bohaterów. Tkwili w trudnych relacjach, każdy z nich wykazywał się niezwykłym uporem i wydawało się, że nie ma szans, żeby było lepiej. Zakończenie jest tak skonstruowane, że można liczyć na kontynuację i powiem Wam, że jeśli tylko będę miała możliwość, to ją przeczytam. Dlaczego, skoro czytałam ją bez przekonania? Bo jestem ciekawa czy im się udało być rodziną. Kwestie zawodowe są osobnym wątkiem i nie wzbudziły we mnie takiego zaciekawienia, jak te związane z tymi osobistymi relacjami.
Anna Robak-Reczek kolejny raz mnie zaskoczyła. Jest to jej trzecia książka, jaką miałam okazję przeczytać i każda z nich jest inna. Uważam, że Odzyskanie nie ma sobie równych, ale Gra Luizy zasługuje na mocne drugie miejsce. Jest nieoczywista, na swój sposób zaskakująca, a przez wątek choroby Luizy intryguje i sprawia, że czytelnik zastanawia się do czego jeszcze zdolna jest Luiza i w co wciągnie swojego ojca oraz innych bohaterów.
Jestem zaintrygowana. Może nie czuję stuprocentowej satysfakcji z przeczytania tego tytułu, ale moja ciekawość została na tyle pobudzona, że w przypadku powstania drugiej części na pewno sprawdzę, jak potoczyła się historia Luizy. Jakby nie patrzył, podjęłam jej grę.
Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz