Ula boi się wyjazdu męża. Zostanie sama, a Michał zawsze był dla niej największym wsparciem i pomocą. Czuje, że bez niego nie będzie mogła normalnie funkcjonować i na pewno coś się stanie. Ratunkiem ma być Bingo. Mały puchaty welsh corgi, który wypełni lukę, gdy Michał będzie na drugim końcu świata. Okazuje się, że to strzał w dziesiątkę! Bingo zajmuje czas Uli na tyle, że kobieta nie czuje się aż tak bardzo samotna, że nie zatraca się w żałobie po wydarzeniach, jakie ich spotkały kilka miesięcy wcześniej. Niestety, nawet nie podejrzewa, że niedługo będzie tęsknić nie tylko za Michałem, ale także za swoim psim przyjacielem.
Wszystko wali się w momencie, gdy Michał ulega poważnemu wypadkowi podczas pracy. Ula nie ma żadnych wątpliwości, nawet się nie zastanawia, tylko jedzie na lotnisko i wsiada w samolot. Bingiem miała zajmować się sąsiadka, ale... właśnie. To nie mogło się udać. Bingo, chcąc nie chcąc, trafia nad polskie morze. Przed nim długa droga do domu. Czy jego maleńkie łapki wytrzymają taką podróż? Tego nie wie, ale jest pewien, że musi wrócić do domu. Nieważne, że jest głodny, brudny, zziębnięty. Musi wrócić do Uli i zrobi wszystko, aby mu się to udało. Po drodze spotyka wielu ludzi. Raz oni pomagają mu, a raz Bingo pomaga im. Jednych ratuje, innym pomaga podjąć trudne decyzje, jeszcze innym towarzyszy w ostatniej drodze. Bingo jest tylko maleńkim psiakiem, ale jego psia natura sprawia, że swoją obecnością zmienia losy napotkanych ludzi.
Ta książka poruszy najtwardsze serca. Uwierzcie mi, dawno nie miałam mokrych oczu podczas czytania. Ostatnie książki Katarzyny Michalak zauroczyły mnie swoją treścią, ale ta wygrała wszystko. Ona jest niby taka prosta, fabuła nie jest skomplikowana, ktoś może uznać, że jest przewidywalna i nawet lekko naiwna, ale ma w sobie tyle emocji i uroku, że nie ma możliwości, żeby kogoś nie porwała swoją treścią. Rzadko takie rzeczy piszę, to jest zdecydowany wyjątek. Ona wlewa w serce ogromne ilości otuchy! Mamy takie czasy, jakie mamy i każda tego typu historia sprawia, że jednak pojawia się jakieś światełko w tym tunelu i nadzieja, że w końcu będzie dobrze.
Bingo, jako pies, zwraca uwagę na szczegóły, które ludziom umykają. Tempo naszego życia sprawia, że nie widzimy wszystkiego, nawet tych ważnych rzeczy. I tu mamy wskazówkę, żeby i zwolnić, i się rozejrzeć wokół siebie. Może są obok nas ludzie, którzy nie mają odwagi, aby się odezwać, ale potrzebują pomocy, choćby niewielkiej? Może tyko obecność drugiego człowieka w ich życiu sprawi, że będzie lepiej, że będą mieli motywację do działania i jakiejś zmiany? Bingo to widział podczas swojej podróży do domu i dzięki niemu naprawdę wydarzyło się wiele dobrych rzeczy.
Z całego serca polecam Wam tę książkę. Po lekturze zrobi Wam się lepiej, milej, cieplej. Naprawdę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz